Niejednokrotnie chwilówki są ostatnią deską ratunku. Pomogą nam w nagłej potrzebie, kiedy do wypłaty zostało jeszcze trochę czasu, a mamy pilny wydatek, bo na przykład zepsuła się lodówka, czy pralka. Jeżeli mamy pewność, że wkrótce pieniądze będą, chwilówka jest dobrą propozycją. Gorzej jeśli bierzemy kilka chwilówek jednocześnie, bo ich kwoty wyglądają niewinnie, albo zaczynamy brać pożyczki, żeby spłacić poprzednie. Wtedy nawet się nie zorientujemy, kiedy wpadniemy w pętlę zadłużenia i nie będziemy umieli wyjść z długów. A co mamy zrobić w sytuacji, gdy jak wielu innych Polaków już nas męczą długi? Od czego zacząć?
Przede wszystkim musimy zweryfikować, jaka jest skala naszego zadłużenia, a wbrew pozorom wcale nie jest to takie oczywiste. Jeżeli nasze zaległości dopiero zyskały status długów, wiemy, ile mamy oddać, ale kiedy czasu minęło sporo, powinniśmy zajrzeć do bazy dłużników. W BIK są informacje na temat wszystkich naszych długów, razem z odsetkami. Jest też informacja o tym, czy nasze długi nie zmieniły właściciela.
Wiedząc już komu i ile pieniędzy musimy spłacić, jak najszybciej skontaktujmy się z wierzycielami. W ten sposób można zapobiec dalszym czynnościom windykacyjnym. Widząc chęć spłaty firma pożyczkowa, czy windykacyjna będzie skłonna, by rozłożyć zadłużenie na raty. Nie zawsze jest to możliwe, ale w wielu przypadkach tak. Do negocjacji spłaty warto się przygotować, by móc zaproponować kwotę, jaką będziemy w stanie spłacać regularnie.
Podobnie jak można skonsolidować raty kredytów, tak można to zrobić z zaległymi chwilówkami. Wtedy też wszystkie kwoty pożyczek sumuje się, a następnie rozkłada na raty. Są one niskie i rozłożone na długi okres czasu, więc zobowiązanie nie będzie bardzo dużym obciążeniem dla budżetu. Nie będziemy musieli się też denerwować, że kłopoty będą coraz większe. Jednocześnie musimy zdawać sobie sprawę, że będziemy spłacać długo, więc prowizja i odsetki wzrosną.
Wbrew pozorom często można zaoszczędzić na wydatkach domowych do czasu spłaty długu. Przykładem jest rezygnacja z obiadu w restauracji na poczet domowych posiłków, czy jazda autobusem zamiast samochodem. Oszczędności szybko będą rosły i zaległości możemy spłacić znacznie szybciej.
Poza tym jest wiele różnych możliwości, jeśli chodzi o pracę dodatkową. Elastyczne godziny pracy i różne stanowiska sprawiają, że bez większego problemu znajdziemy zajęcie, w którym się sprawdzimy. Nie powinno być też kłopotu z łączeniem pracy stałej z dodatkowym zajęciem.